trudno było. Ale zaledwo któryś z nich ugiął karku pod jarzmo, natychmiast naprowadza nas na ślad przeciwnika dużo groźniejszego jeszcze, a los nasz staje się coraz to bardziej zaszczytny i coraz niepewniejszy. Pośród owych wrogów są jednak, jak sądzę, wrogowie zgoła niepokonalni. Może być, że oporność ich polega na sprytniejszem wykorzystywaniu złych instynktów naszego serca, w każdym jednak razie opóźniają o całe wieki rezultaty zdobyczy naszego rozumu.
Tak się dzieje z większością wynalazków służących celom wojny. Widzieliśmy to w ostatnich, monstrualnych konfliktach. Po raz pierwszy to od zaczątków dziejów ludzkich na polach bitew prześcigneły o wiele człowieka potęgi zgoła nowe, dojrzałe do czynu, wynurzone z wiekowych cieniów prób przygotowawczych. Aż do czasu wojen ostatnich ukazywały się jeno w połowie, działały zdala i trzymały się na uboczu. Wahały się wystąpić samoistnie, związek istniał jeszcze pomiędzy ich niezwykłą działalnością a czynami rąk naszych. Strzał karabinu nie przekraczał przestrzeni dostrzegalnej okiem, destrukcyjna energja największej armaty i siła wybuchowej materji zachowała pewną proporcję do sił czło-