sobów, ile różnych sił mieści świadomość nasza. Najniższe wydają się zrazu najprostszemi, najsłuszniejszemi i najnaturalniejszemi, albowiem jawią się najpierw i idą po linji najmniejszego oporu. Jeśli nie będziemy walczyli bezustannie z ich zalewem chytrym i codziennym, podgryzą i zatrują zwolna każdą nadzieję i wszystką wiarę, która w młodości utworzyła najszlachetniejszą i najrodzajniejszą sferę umysłowości naszej. Wyjałowiłyby się dusze i na ostatnie dni życia nie pozostałoby nam nic, poza nader smutnemi ruinami rozumu. Konieczną jest przeto rzeczą gromadzić jak najszczytniejsze ujęcia faktów, na które natykamy się co chwila w miarę mnożenia się niskiego i przyziemnego dorobku praktycznego zmysłu życia. Im głębiej zanurza się w glebę ziemi korzeń życia naszego, tem górniej sięgać winien wierzchołek jego rozkwiecony i okryty owocem. Niezbędną jest ciągle czujna myśl, któraby przewietrzała i ożywiała martwotę lat co płyną, a idea ta jest tak praktyczna, pozytywna i tak niewątpliwie ujmuje samą istotę rzeczy, że gdybyśmy ją zastosowali do najtajniejszych faktów i przeprowadzili w najdrobniejszych rozgałęzieniach, to niezawodnie analiza wykazałaby w końcu niewątpliwie, iż stanowi najprawdziwszą życia samego zasadę.
Strona:Maurycy Maeterlinck - Inteligencja kwiatów.djvu/199
Ta strona została przepisana.