Niestety, pierwszy dzień miłości wyrzucił nas zupełnie z orbity i pozmieniał cały system grawitacyjny naszej duszy. Widzimy, że kwestja świadomości, lub jej braku nie jest to dylemat tak wyłączny, jedyny i ekskluzywny, byśmy nim mierzyli wszystko i podawali w wątpliwość istnienie czegoś, czego sobie nie umiemy wyobrazić.
Dziedziczna rezygnacja, którą ogarnięci trwamy w ciemnem więzieniu naszych zmysłów, nie dozwala nam sięgnąć po skarby wszechświata i dziać się to będzie długo jeszcze. Wyobraźnia nasza obecna godzi się z łatwością, zgoła nadmierną, na niewolę ową, bowiem jest córką pokorną zmysłów, z nich jeno czerpiąc swe zasoby. Nie stara się z należytą usilnością o rozwijanie owych instynktów i przeczuć, które ją pouczają, iż nie ma dać się więzić, ale że winna szukać wyjścia. A tak być koniecznie musi, wyobraźnia nabierać powinna z każdym dniem głębszego przeświadczenia, że świat realny sięga w miljardy mil dalej niż najambitniejsze marzenia i najzuchwalsze zakusy. Nie miała nigdy większego obowiązku ni prawa, niż teraz właśnie być bardziej szaleńczo odważną. To, coby się jej udało zbudować i powołać do życia w przestrzeni i naj-