kryta, ale intelektualnie, rzec można, tkwi ściśle w tej samej co my sferze, bowiem dotąd nie stwierdziliśmy, by przekroczył jej zakres. Jeśli zaś nie czerpie nic z poza tych granic, czyż nie znaczy to jednocześnie, iż niema tam co czerpać, że „tam” niema wogóle nic? Tak, jest to dowodem oczywistym, że metody ludzkie są jedynemi możliwęmi metodami, że człowiek nie pomylił się, że znajduje się na dobrej drodze, że nie jest ani wyjatkiem, ani potworem, ale istotą, przez którą płyną i w której się przejawiają najpotężniej wielkie moce i wielkie pożądania wszechświata.
Punkty wytyczne świadomości naszej wynurzają się z ciemności zwolna i bardzo skąpo. Nie starczy dziś już może dla porównania ów słynny obraz Platona, owa grota, na której ścianach majaczą niepochwytne cienie zjaw nieznanych. Jeśli jednak zmodernizujemy ową alegorję, nie stanie się bardziej pocieszającą. Wyobrazić sobie możemy jeno, że grota owa rozszerzyła się dziś znacznie, ale mimo to dotąd nie przeniknął do niej ni jeden nawet promień słońca. Poza światłem wyposażono ją we wszystkie zdobycze cywilizacji współczesnej, a ludzie żyją tam od urodzenia jako więźniowie. Nie żałują światła,