obserwowali poza sobą pewne przejawy tejże inteligencji. Wszystko co dostrzegamy w sobie, jest z natury rzeczy podejrzane, gdyż jesteśmy jednocześnie sędzią i pozwanym i odczuwamy zbyt silną skłonność zaludniania świata naszych wyobrażeń zwidami złud i uroczych mamideł nadziei. Za to najdrobniejszy nawet ślad zewnątrz nas cenić należy wysoce i miłować wielce. Przejawy, jakie dają nam kwiaty, są minimalne w stosunku do danych, jakichbyśmy zaczerpnąć mogli od gór, morza i gwiazd, w razie podchwycenia zagadki ich życia. Mimo to jednak dają nam one prawo przypuszczania z niejaką otuchą, że duch, ożywiający wszystko, lub odszczepiający się od tego, co żyje, w istocie swej jest tym samym duchem, który ożywia ciało nasze.
Jeśli zaś podobny jest naszemu, jeśli jesteśmy jednej z nim istoty, jeśli wszystko co zawiera. mieści się także w nas samych, jeśli stosuje metody nasze, jeśli ma nasze upodobania, przedsiębierze te same środki ostrożności, ma te co nasz tendencje i pragnienia doskonałości, czyż wobec tego można nazwać nielogiczną nadzieję naszą instynktowną i nieposkromioną, która jest zarazem jego nadzieją? Czyż można przypuścić, że życie nie jest dziełem inteligencji, skoro spostrzegamy w niem taką masę inteligencji?
Strona:Maurycy Maeterlinck - Inteligencja kwiatów.djvu/86
Ta strona została przepisana.