Strona:Maurycy Maeterlinck - Monna Vanna.djvu/16

Ta strona została przepisana.

odrzuciła ofiarowaną jej łaskawie kapitulacyę. Miasto ma być wzięte szturmem. Zaleją je najęci żołdacy: Hiszpanie i Niemcy. Gdy chodzi o gwałt, rabunek, pożar i rzeź, zbytecznem byłoby takim dawać szczególne rozkazy... Po mordach i pożodze wystarczy powiedzieć, że wyswobodzili się przebojem z pod kija swoich przełożonych... dowódcy zaś dnia tego postarają się wobec nich okazać bezsilnymi. Oto los, jaki nam zgotowano, a gród, noszący w herbie lilię czerwoną, jeśli pogrom wyda się sroższym od przezeń oczekiwanego, sam nad nim zapłacze i rzecz całą przypisze nieprzewidzianej niesubordynacyi żołnierzy. Rozpuści ich, wstręt udając, bo po naszym upadku już najemników potrzebować nie będzie.

gwido.

O, poznaję po tem Florencyę!

marco.

Oto tajemne instrukcye, jakie pełnomocnicy rzeczypospolitej przekazali Prinzivallowi. Osiem dni upływa, jak nalegają, by przypuścił szturm ostateczny. Dotąd, pod różnymi pozorami zwlekał. Jednocześnie przejął listy, w których komisarze Florencyi, każdy krok jego śledzący, oskarżyli go przed Sinioriją o zdradę. Po zniszczeniu Pizy i ukończonej wojnie czeka go sąd, tortura i śmierć, jak tylu innych groźnych dla Florencyi wodzów. Wie zatem, czego ma się spodziewać.

gwido.

Dobrze. Jakież warunki przedkłada?