Strona:Maurycy Maeterlinck - Monna Vanna.djvu/64

Ta strona została przepisana.
vanna.

Nie uczynię tego. Pojmuję miłość, na którą w zaraniu życia oczekujemy wszyscy, wyrzekając się jej tylko dlatego, że czas gasi wiele pragnień... — Lecz powiedz mi, co się stało, gdy powróciłeś do Wenecyi i gdy wskazano ci moje ślady?... Dlaczego nie starałeś się widzieć z tą, którą tak bardzo ukochałeś?...

prinzivalle.

W Wenecyi dowiedziałem się, że matka twoja zmarła, utraciwszy mienie, a ty wyszłaś za mąż za wielkiego pana toskańskiego, najbogatszego i najpotężniejszego w Pizie, który miał z ciebie zrobić istną królowę, czczoną i szczęśliwą... Ja, awanturnik, bez ojczyzny i dachu, mogłem się z tobą podzielić tylko nędzą. Los domagał się poświęcenia z mojej strony... Krążyłem nieraz wokoło waszego miasta, chwytając się murów, czepiając łańcuchów u bram, by nie uledz żądzy widzenia cię. Nie chciałem zamącić twego szczęścia i miłości... Sprzedałem miecz wiszący u mojego boku; odbyłem dwie czy trzy wyprawy wojenne; nazwisko moje stało się sławne między rycerzami najemnymi... Czekałem, bez cienia nadziei w duszy, aż do chwili, w której Florencya wysłała mnie pod Pizę...

vanna.

O, jakże mężczyźni, gdy kochają, są podli i słabi!... Nie łudź się! Nie kocham cię i nie wiem, czy mogłabym kiedykolwiek pokochać, lecz sama dusza miłości, wzdryga się w mojem łonie, gdy myślę, że człowiek, zapewniający mnie o swem umiłowaniu... a którego — kto wie? — czy nie zdołałabym także umiłować... nie miał dość męstwa wobec miłości.