Strona:Maurycy Maeterlinck - Monna Vanna.djvu/69

Ta strona została przepisana.

równie dobrze, jak ja. To, co spełniłem dzisiejszego wieczora, zamiast narazić, ocali mnie może... jeśli jaki traf szczęśliwy jest w stanie mnie jeszcze ocalić.

vanna.

Więc mało poświęciłeś dla mnie?

prinzivalle.

Nic wcale. Musiałem ci to powiedzieć... bo za cenę kłamstwa — nie chciałbym kupić ani jednego twego uśmiechu...

vanna.

To dobrze Gianello. To warto więcej od miłości i najwspanialszych jej dowodów... Nie potrzebujesz już szukać ręki, uciekającej przed twoją. Sama ci ją podaję: oto masz...

prinzivalle.

Ach wołałbym zdobyć ją miłością!... ale mniejsza o to!... Jest moją chwilowo, trzymam ją, wpatruję się w jej perłową białość, oddycham jej życiem, upajam się zbyt słodkiem złudzeniem... Odczuwam jej ciepłą świeżość, biorę ją w dłonie, rozpościeram jej palce i zamykam je, jakby miała przemówić do mnie czarownym i tajemniczym językiem kochanków... Już jej nie cofasz, gdy ją okrywam pocałunkami... Nie masz zatem do mnie żalu za okrutną próbę, na jaką cię wystawiłem?...

vanna.

Nie wiem, gorzej, czy lepiej, ale uczyniłabym to samo, gdybym była na twojem miejscu.