Strona:Maurycy Maeterlinck - Monna Vanna.djvu/80

Ta strona została przepisana.

i rachowałem towar infamii... Trzeba było targu dotrzymać i zapłacić za żywność waszą... Nabywca mu — siał nie stracić ani jednej minuty z nocy dzisiejszej!... O! to nie za wiele, za cenę tylu wołów, zboża i jarzyn!... Obecnie zapłaciłem, a wyście się nasycili!... Teraz odzyskuję swobodę, staję się znowu panem i otrząsam się z mojej hańby...

marco.

Synu mój, nie wiem, co zamierzasz uczynić, a nikt niema prawa stawać w poprzek twojej boleści... Nikt również ulżyć jej nie może... Pojmuję, że olbrzymie szczęście z niej poczęte i zewsząd cię otaczające, bardziej żrącemi uczyniło pierwsze łzy twoje... Teraz gdy miasto ocalone, sami niemal żałujemy zbawienia, które cię tak drogo kosztowało. Pomimowolnie, że tak powiem, schylamy głowy przed tym, który sam, niesłusznie, znosi za nas cały ciężar katuszy... A jednak, gdyby dzień wczorajszy powrócił, należałoby mi uczynić tak, jak uczyniłem; wskazać te same ofiary, oraz do tejże samej niesprawiedliwości skłaniać; bo człowiek, który sprawiedliwym być pragnie, całe życie zmuszonym bywa ze smutkiem wybierać pomiędzy dwoma lub trzema niesprawiedliwościami nierównemi. Nie wiem, co masz teraz powiedzieć, lecz jeśli głos mój, niegdyś ci miły, może po raz ostatni przeniknąć aż w głąb twego serca, które go zawsze słuchało, proszę cię, mój synu, nie idź na ślepo za pierwszymi poszeptami gniewu i oburzenia... Czekaj, aż minie niebezpieczna godzina, skłaniająca do wyrzucania z siebie wyrazów, których następnie cofnąć niepodobna... Vanna wróci... Nie sądź jej dzisiaj, nie odpychaj, nie czyń nic, czego się naprawić nie da.. Bo wszystko, co czynimy i mówimy w boleści tak wielkiej, jak twoja, bywa zwykle nie do naprawienia...