Strona:Maurycy Maeterlinck - Monna Vanna.djvu/93

Ta strona została przepisana.
gwido.
przerywa i zbliża się do niej, żeby ją pocałować.

Niech cię wprzódy ucałuję, żeby wszyscy wiedzieli...

vanna go odpycha.

Nie, nie, nie! jeszcze nie... Nie, nie, nie — nigdy! jeśli nie zechcesz mnie zrozumieć... Słuchaj Gwido... Chodzi tym razem o cześć rzeczywistą i o szczęście nie takie, jakie cię w obłęd wprawia!... Ach! cieszę się, że powróciliście wszyscy... Może mnie wysłuchają, zanim ty mnie wysłuchasz; zrozumieją może, zanim ty zrozumiesz... Słuchaj, Gwido, Die rzucę się w twe ramiona, dopóki się nie dowiesz..

gwido.
przerywa znowu i natarczywie objąć ją pragnie.

Dowiem się, dowiem, lecz przedewszystkiem chcę...

vanna.

Słuchaj mnie! powiadam... Nigdy nie kłamałam, dziś zaś mówię prawdę głęboką, jaką mówi się raz tylko; która zabija, albo życie daje... Słuchaj mnie, Gwido, i patrz na mnie, jeśliś po dziś dzień mnie nie widział taką, jaką jestem w istocie; w tej pierwszej i jedynej chwili, w której możesz mnie kochać, jak pragnę być kochaną... Mówię obecnie w imię wspólności naszego pożycia, w imię tego, czem jestem i czem ty jesteś dla mnie... Okaż się zdolnym uwierzyć w fakt nie do uwierzenia... Ten człowiek nie posiadł mnie wcale... Mógł, ponieważ mnie mu oddano... Nie dotknął mnie jednak. Wychodzę z namiotu jego taką, jakąbym wyszła z domu brata.