Danem nam jest pomnażać te związki. W życiu każdego z nas jest jeden dzień, w którym niebo samo z siebie się otwiera, i od tej chwili liczy się życie prawdziwej duchowej osobistości tego człowieka. W tej chwili bez wątpienia kształtuje się wieczne, niewidzialne oblicze, które nieświadomie pokazujemy duszom i aniołom. Ale dla przeważnej większości ludzi niebo w ten sposób otwiera się tylko przypadkiem. Ci nie wybrali oblicza, po którem ich aniołowie poznają w nieskończoności jako dawnych znajomych; ani też nie umieją tych rysów oczyścić lub uszlachetnić. Ich urodził tylko przypadek uradowania, smutku, przestrachu lub myśli.
Bo w rzeczywistości rodzimy się w tym dniu, w którym po raz pierwszy czujemy głęboko, że w życiu jest coś poważnego i niespodzianego. Jedni odkrywają nagle, że nie są sami pod sklepieniem niebieskiem; a inni nagle przy jakimś pocałunku, przy jakiemś łzy uronieniu spostrzegają, że „źródło wszystkiego, co najlepsze i najświętsze, od Boga aż po świat, leży poza nocą, pełną gwiazd niezmiernie dalekich;“ ktoś trzeci widzi rękę jakąś boską, jak wyciąga się pomiędzy jego radość i klęskę, a ktoś czwarty pojął, że umarli mają słuszność. Tego ogarnęła litość, tamtego trwoga, innego wreszcie podziw. Najczęściej
Strona:Maurycy Maeterlinck - Piękność wewnętrzna i Życie głębokie.djvu/30
Ta strona została uwierzytelniona.
28
Maeterlink.