Strona:Maurycy Mann - Literatura włoska.djvu/180

Ta strona została skorygowana.

W sercu szlachetnem miłość tak się gnieździ,
Jak na świeczniku płomień; — nie inaczej
Dąży ku górze, gdzie się niebo gwieździ,
Taki jest dumny: kłonić się nie raczy.
Kiedy natura licha
Gdzieś się z miłością zetknie mimochodem,
Wzajemnie się odpycha
Tak, jak z płomieniem woda
I jak gorącość z chłodem.
W sercu szlachetnem dla miłości czystej
Dom wystawia przyroda,
Jak dla magnesu w rudzie żelazistej.

Na garstkę błota promień słońca pada —
Słońcem zostaje słońce, błotem błoto;
Mówi pyszałek: szlachcic-em z pradziada,
A jest jak ten pył odziany jasnotą.
Bowiem fałszywe jest ludzi mniemanie,
Że zacność może istnieć sama przez się
Nawet w królewskim stanie;
Jeśli jej cnotą nie dobędzie z siebie,
Będzie jak woda, gdy światła nie wessie;
Światło, jak przody, zostanie na niebie.
W Inteligencji niebieskiej wybłyska
Stworzyciel jaśniej, niż świt w ludzkiem oku:
Ona pojmuje go, bo widzi zbliska.
Tem pojmowaniem sfera, w swem otoku
Posłuszna, w myśl się przeznaczenia kręci.
Tak samo winien z pani swej spojrzenia
Pojąć treść, która w jej oczach jest żywa,
Bogiem natchnionej chęci
Miłośnik, co się od niej nie odrywa.

Gdy dusza moja przed Boga obliczem
Stanie, on rzecze: «Takżeś-to zuchwała?
Pokochałaś tam rzecz, która jest niczem,
Bo ci się moim obrazem wydała?
Chwałę Majestat Boży
Sam jeden winien mieć i Niebios Pani,
Przed którą fałsz się korzy».
Na to odpowiem: «Żeś się nią pochlubił,
Jak swym aniołem, przeto niech nie gani
Twa moc, żem się w niej jak w anioła wlubił».

(Nannucci, Manuale della letteratura, Firenze 1874, t. I, p. 33.)



DANTE ALIGHIERI
(1265-1321)
NOWE ŻYCIE
§ 26

Taka dostojna i tak pełna wdzięku,
Kiedy, witając, skinie komu głową,
Że drżą mu usta i niemieje słowo,
A wzrok omdlewa z samego zalęku