jak mniemam, główna przyczyna wziętości, duch rodzinny, nieustanna łączność, łańcuch wiążący silnie ich braterstwo, tak pełne ukochania i przychylności, jak je dziś oglądam u Baptysty, który swą osobą daje przykład, jakimiśmy po nim być powinni...
Ukazaliśmy wyżej, jaką zdolność posiada światło w odmienianiu barw; jak ta sama barwa w świetle jest inna niż w cieniu; powiedzieliśmy też, że biel i czerń wyrazi jasność i mrok; inne barwy są dla malarza jakby materją, do której przyłącza się światło i cień. Pozostaje rzec, w jakiej mierze malarz ma używać światła i cienia. Powiadają, że starożytni malarze Polignot i Timant używali jeno czterech barw; dziwiono się też, że Aglaofont rozkoszował się malowaniem z pomocą jednej tylko barwy...
Twierdzę, że zapewne liczba i rozmaitość barw są w malarstwie wielce pomocne, ale zgadzam się ze starożytnymi w tem, że najwyższa biegłość i sztuka leżą w umiejętności używania czerni i bieli. Ku temu trzeba skierować wszystką wiedzę i staranność, bo jak światłocień wywołuje w rzeczach wrażenie wypukłości, podobnie czerń i biel w malarstwie. To jest źródło owej sławy, jaką posiadł Nikjas, malarz ateński. Mówią, że najsławniejszy Zeuksis miał być jakby księciem innych w owej sztuce pojmowania siły światła i cienia... Co do mnie, będę nadewszystko chwalił wizerunki, które, zda się, jakgdyby występowały z ram, a będę ganił te, gdzie nie widać innej sztuki prócz rysunku. Lubię dobry rysunek, w dobrej kompozycji, dobrze ubarwiony.
Pięciolatek: Powiedz mi, mamo, powiedz mi, jedyna,
Kto to ten Orcus?
Pelvina: To bożek jest złośliwy,
Strasznie na dzieci srogi. Cień jego łazi,
Zębami kłapie; cień łazi we dnie i w nocy,
Bije pałką i chwyta rękoma, rozdziera szponami,
Pochłania paszczą dzieci, co płaczą w łóżeczku,
Stroją dąsy i nie chcą chwytać się piersi.
Zato takiego głaszcze i merda do niego ogonem,
Gdy się uśmiecha do matki i prędko zasypia,
Takiego, co zażywa z ochotą gorzkie ziółka...
Pelvina: On znosi garści jabłuszek i przypiekane
Placuszki dzieciom, co w szkole uczą się liter
I powtarzają z pamięci wierszowane bajeczki...
Pięciolatek: Czy on też da mi poziomek i w króbce czereśni,
Jeśli nie zadrę jutro z chłopcami w szkole?
Pelvina: Ja sama dodam cedratu i moreli,
Wiszących jeszcze na zielonej gałązce,
Jeśli nie będziesz na podołek Otylji
Robił nocami siusiu. Toż ona ssać ci dawała...
Dziecino luba, jedyna, chłopię przesłodkie,
Zmruż słabiuchne oczęta, skryj delikatne liczko.
Czyż ci nie radzi sen: Zmruż oczy, przytul lica?