Suczka znużona leży i odpoczywa;
Świetliczek oczki zaspane mruży i kryje.
Powiej, wietrzyku, popieść mi dziecię cichutkie.
Szumią gałęzie, wietrzyk świeży nadlata.
Dziecino luba, chłopię przesłodkie, zaśnij,
Wietrzyk cię pieści, matka tuli do łona...
W krynicznej wodzie prawie po kolana,
Falą pryskana, w ciepłem słońcu stała
I chusty prała, przyśpiewując rada.
Lecz gdy — «o biada» — ujrzała mię dziewka
Urocza, śpiewka umilkła odrazu.
Stałem jak z głazu; na większą udrękę
Ściska sukienkę, nagle się odwróci
I sobą rzuci, po pas kryjąc w falę,
A ja się żalę niewymownej szkody
I mdleję; z wody dziewczyna wyskoczy,
Zalewa oczy łzami, aż się słania.
Na jej wołania wbiegają pasterze,
Ponad wybrzeżem zdroju koczujący...
———————————
Duchu piękny i święty,
Któryś ziemskie regjony
Rzucił i świat padolny.
Niekrępowany już ziemskiemi pęty,
Z gwiazdą swą zespolony,
Żywiesz, doczesnych umiłowań wolny,
Blaskiem na świat okolny
Lśnisz, równych duchów otoczon gromadą,
Krążąc po planet szlaku
Niebieskiego zodjaku.
Śród nurtów, nad kaskadą
Twój dwór się życiem cieszy;
Stamtąd panujesz swej pasterskiej rzeszy.
Inne góry i niże,
Gaje, krynice rwiste,
Inne tam kwiaty na niebieskiej błoni;
Fauny, Sylwany chyże
Zamieszkują cieniste
Gąszcze, każdy tam swoją nimfę goni,
Wkrąg wonne rosną drzewa;
W cieniu siedzą i nucą
Dafnis i Melibeo;
Przy nich nasz Androgeo:
W trzech niebo rozesmucą,
Powietrze rozedzwonią
Swą niesłyszaną u niebian harmonją.
Czem jest bluszcz dla leszczyny,
A byk dla swego stada,
A dla pól zagon kłosami poszyty,
Tem on dla swej drużyny;
W nim chwałę swą zakłada.
Śmierci, któż ujdzie żądzy twej niesytej,
Gdy kruszysz skalne szczyty?
Czyż w tej ziemskiej dziedzinie
Drugi taki gdzie słynie,
By śpiewem rozzielenia!
Gaje i liściem strumienie ocieniał?
Płaczą śmierci pasterza,
Boginie płaczą święte,
Wiedzą już o niej zdroje, buki, groty,
Murawy i nadbrzeża,
Zioła jakby podcięte,
Słońce się kryje za wschodniemi wroty,
Wyjść nie mając ochoty.
Na ruń dzikie zwierzęta,
Trzody ciągnąć się boją,
Ni się pasą, ni poją,
Tak je śmierci żal pęta;
Z rana, we dnie, wieczorem,
Hej, Androgeo, ten jęk chodzi borem.