Strona:Maurycy Mann - Literatura włoska.djvu/192

Ta strona została przepisana.
SERAFINO D’AQUILA
(1468—1500)
STRAMBOTTO

Każą twe oczy sercu: fora, fora!
Przeciw nim twa obrona marna, marna;
Hu, hu, hu, rabuj, rabuj, zabij, zabij,
W ogień, ogień, do lodu, lodu, żywo, żywo!
Na to ja cicho, cicho, głośno, głośno:
Przyjdź, o przyjdź, bieżaj, bieżaj, śmierci, śmierci,
Albo znów głośniej, głośniej, ciszej, ciszej:
Hej, wody, wody, gore, gore, rety, rety!



SONET

Zczasem pod jarzma łęk wieśniak układa
Rozjuszonego, niekarnego byka;
Zczasem krogulec do hasła przywyka,
Wściąga lot górny i na pięści siada.

Zczasem nie wzdraga się swego łańcucha
Niedźwiedź, odyniec przydomawia wściekły;
Zczasem gór granit, gdy weń wody wciekły,
W proch się rozpada, niby wydma krucha.

Zczasem się wali najtęższe z drzew boru,
Zczasem się zniża górskiej turni ściana;
Tylko ja złamać nie mogę oporu

Serca, skąd wszelka słodycz jest zabrana.
Ona przewyższa w dumie nieużytej
Niedźwiedzie, byki, krogulce, granity.

(Opere dello elegantissimo poeta Serafino Aquilano, Firenze 1516.)



BENEDETTO CARITEO-GARETH
(1450—1516)
SONET

Ja i ty, pani, pójdziem niewątpliwie
Razem za Styksu nieustępną falę:
Ty — żeś okrutna, ja — że zbyt zuchwale
Oczy wieszałem na niebiańskiem dziwie.

Lecz, że mój widok jest ci przykry, pani,
Większa ma radość, twój ból będzie większy;
Tem się mój żywot piekielny wypiększy,
Sam będę wesół śród smutnej kompanji.

Olśniony blaskiem nadziemskiej urody,
Będę miał wizję raju pośród piekła:
Zaprawdę, większej nie pragnę nagrody;

Gdy będziesz przy mnie, próżno dowcip strwoni
Szatańska sfora, choćby się zaciekła:
Kto chce mej męki, niech mi wzrok przysłoni.

(Benedetto Gareth, detto Il Cariteo, 2 vol., ed. Percopo, Napoli 1892.)