Strona:Maurycy Mann - Literatura włoska.djvu/193

Ta strona została przepisana.
BALDASSARE CASTIGLIONE
(1478-1529)
NA ŚMIERĆ RAFAELA MALARZA

Że ratując od śmierci, zbawienne niósł leki
Twoim okaleczałym członkom, Hippolycie,
Asklepjos sam był porwań w nurty martwej rzeki:
Tak skonem własnym cudze mistrz okupił życie.

Podobnie ty, gdy Rzymu pokruszone ciało,
Trup zżarty ogniem, mieczem i długiemi laty,
Rafaelu, chcesz wrócić sztuką doskonałą
Do bytu i prastare wrócić mu poświaty,

Wzbudziłeś Rogów zawiść. Przeto się obrusza
Śmierć, że przez ciebie wstąpi w martwy zewłok dusza,
Że co wiek długi zniszczył i w nicość podawa,

Umiesz ocucić, czasu pogwałciwszy prawa.
Zaczem nędzny z jej ręki w młodem giniesz lecie,
Ucząc, że władztwo śmierci jest najwyższe w świecie.

(Baldassare Castiglione, Opere volgari, ed. Volpi, 1733, p. 353.)



DWORZANIN
Ks. II, § 54 — 55

Dołożył tedy pan Bernardo: Mierna przesada nudzi; ale niepomierna pociąga do śmiechu. Tak kiedy ktoś rozprawia o swojej wielkości, dzielności, szlachectwie, zaś niewiasty — ta o swej urodzie, ta o czułości. Jak niedawno pewna szlachetna pani, kiedy na wielkiej zabawie stała jakby niechętnie, zamyślona w sobie. Owoż kiedy ją pytano, czemu taka smutna, odrzekła: «Myślałam o jednej rzeczy, która, gdy ją przypomnę, wielce mię gnębi, tak, że nie mogę wydrzeć jej z serca; to jest kiedy w dzień Sądu Ostatecznego ciała zmarłych zmartwychpowstaną i zjawią się bez odzienia przed trybunałem Chrysta, to nie mogę znieść męki, przemyśliwając, że i moje będzie oglądane wcale nagie». Taka przesada, wychodząca poza granice, budzi raczej śmiech niż nudę. Takie łgarstwa, co wybrańsze, rozśmieszają; wszystkim to wiadomo. A ten oto nasz towarzysz, co ich zna niemało, temi dniami opowiedział mi jedno przewyborne. — Rzekł tedy Juljan Wspaniały:[1] «Niech będzie, jak chce, ale ani lepszego, ani trefniejszego nie znam od tego, co mi go jako rzecz najpewniejszą opowiedział pewien nasz Toskańczyk, kupiec z Lukki». — «Powtórz go Wasza Miłość» — rzekła księżna[2]. Odpowiedział ze śmiechem Juljan Wspaniały: «Ów kupiec, wedle słów własnych, przebywając pewnego czasu w Polsce, zamierzył nakupić futer sobolowych, aby je przywieźć do Italji i tu na nich sporo zarobić. Po wielu zabiegach, nie mogąc osobiście pojechać do Moskwy z powodu wojny, jaka wówczas toczyła się między królem polskim a księciem moskiewskim, przez pośrednictwo niektórych mieszkańców polecił, aby w dniu oznaczonym kupcy moskiewscy ze swojemi sobolami stawili się na granicy Polski, i przyrzekł ze swej strony, że sam tam przybędzie. Wyruszywszy zatem nasz Lukańczyk z towarzyszami w stronę Moskwy, przybył nad Borystenes[3] i znalazł, że był cały pokryty lodem twardym jak marmur; obaczył też, że Moskowici, pod grozą wojny obawiający się Polaków, stali już po drugiej stronie, ale oddzieleni na szerokość rzeki. Zatem porozumiawszy się wzajemnie zapomocą znaków, Moskowici poczęli mówić głośno, wymieniając cenę swoich soboli; ale mróz był tak srogi, że ich nie słyszano, bo wyrazy

  1. Juljan Medycejski.
  2. Elżbieta Gonzaga.
  3. Dniepr