Linco: Sylwjuszu, patrz dokoła:
Wszystko, co piękne, i wszystko, co miłe,
To twór miłości; kocha niebo, kocha
Ziemia, kocha morze.
Ta — patrz — na niebie od wschodowej strony
Gwiazdeczka wyiskrzona,
Miłością gore ona; synka swego
Czuje płomienie; rozkochując ludzi,
Sama błyszczy kochaniem.
................
Kochają w głębi boru
Dzikie zwierzęta; pośród fal kochają
Lekkie delfiny, ciężkie wieloryby.
Ptaszyna, co tak śpiewa
Słodziuchno i tak rozpustnie polata
To raz z brzózki na buczek,
Z buczku na krzew mirtowy,
Rzekłaby, gdyby mogła:
«Z miłości gorę, ach, z miłości gorę!»
Lecz serduszko ma chore
I tak w mowie swej gwarzy,
Że to rozumie wszystko jej pieszczotka.
— Słyszysz... słyszysz, Sylwjuszu?
Pieszczotka szeptom rada:
«I ja też gorę — ja też» — odpowiada.
Ryczy na paszy bydło; — te bydlęta
Do miłosnego święta
Drżą; lew w lesie poryka,
A nie gniew to w nim gości:
— To westchnienia miłości.
Wszystko więc, wszystko kocha
Oprócz Sylwjusza; więc ma Sylwjusz jeden
Na ziemi, morzu, niebie
Mieć serce bez kochania?...
Porzuć dziką zwierzynę,
Szalony chłopcze; rzuć bory i kochaj!
Gdyby winnych gron soki ponętne
Nie krzepiły śmiertelnym żył w ciele,
Życie nasze zbyt byłoby smętne,
— Takie krótkie, a zła w niem tak wiele!