Strona:Maurycy Mann - Literatura włoska.djvu/221

Ta strona została przepisana.

A tej klęski, na którą złożyły się wszystkie furje, pod którą zapadł się grunt Austrji, pozwól, Niebo, że wyznam, «dziś mi nie żal».

Strofa 7.  Od czcigodnego piorunu twej szpady
Olśnione padły, zachmurzając lice,
Otomańskie księżyce.
Skruszyłeś szańce, pędzisz bez przeszkody
Jak lew, gdy depce i paszczęką chwyta
Owce struchlałej trzody.
Taką rzeź sprawisz na polu zagłady,
Że drży aż ziemia; pogańskie narody
Zgniecione bierzesz pod końskie kopyta,
Sztandary, skarby porywasz w zdobyczy,
Zrywasz pas oblężniczy.
Stąd wołam, wołać będę wciąż: Przybyłeś,
Napadłeś, zwyciężyłeś.
Taki zwyciężyłeś, pobożny szermierzu,
Przez Boga, a Bóg przez cię...

Strofa 8. Jeżeli tam, gdzie brzmiały hymny, nie wyje dziki głos Arabów, jeżeli wściekłe zapędy nie burzą ołtarzy i wież, a okrutna bezbożność nie wyrzuca z grobów świętych kości, jeżeli przestraszony oracz nie ogląda spalonych murów, nie ogląda rzek płynących posoką, nie ogląda gór wzniesionych ze szkieletów, jeżeli na brzegu Istru Wiednia w Wiedniu nie szuka, tobie to przypisać.
Strofa 9. Tobie przypisać, że niemowlę nie pije z piersi matki mleka krwią zabarwionego, że dziewice i żony nie utraciły czci, że dziś «Sprawiedliwość całuje się z Pokojem».
Strofa 10. Przyjdzie czas, kiedy dziadowie będą pokazywać wnukom pole zapasów. «Tu» — powiedzą — «niezwyciężony król polski stanął obozem, tam przesadził wały, tam złamał nieprzyjacielskie szyki, wyparł, zgniótł, rozproszył, tam wzgórza i doliny, i potoki, i fosy krwią ludzką zafarbował; tu spuścił szablę, tu powstrzymał walkę i zahamował wielkiego rumaka».
Strofa 11. Cóż pomyślą dopiero, gdy się dowiedzą, że kładł na się pancerz nie ze strachu, ani dla powiększenia granic państwa, ani dla sławy własnej, ale by czci przysporzyć Bogu.
Nakoniec ogarnia poetę chrześcijański jakiś szał.
Strofa 14. Dalej, fatalny (to jest od losu zesłany) wojowniku, na ciebie czeka Europa, że ją z jarzma wyswobodzisz i że świętą Owczarnię rozszerzysz od Baktry do Tile. Nie ośmieli się już czołem ci stanąć rozległa wprawdzie, lecz chora, nędzna i upadająca monarchja, własnym ciężarem runąć zmuszona. Jeżeli prawdę mi szepczą wysokie marzenia, Ciebie wzywa wzburzona grecka stolica, Ciebie niepocieszona grecka ziemia; wzdycha do Cię Jordan, u Ciebie jedynie Galilea łaski blaga, tobie Betlejem, tobie Sydon się kłania i prosi, i płacze, wyciągając stopę w kajdanach.


ODA DO ITALJI

Ilaljo, o Italjo, ty, co z losu ręki
Nieszczęśliwą piękności otrzymałaś dolę,
Z tego wiana złej wróżby nieskończone męki
Boleścią wypisane nosisz na swem czole.

Bogdajś była mniej piękną, ale więcej silną,
By cię więcej się bali, albo mniej kochali
Ci, co w słońcu twych wdzięków roztapiać się zdali,
A jednak wiedli Ciebie na śmierć nieomylną.