Trappola. Do usług. Zatem te kolczyki należą do pani Eugenjuszowej?
D. Marzio. Tak; już nic nie posiada; umiera z głodu.
Ridolfo (n. s.) Biedak! W jakie ręce się dostał!
Trappola. A panu Eugeniuszowi nie zależy na tem, że wszyscy będą znać jego interesy?
D. Marzio. Ja jestem osobą, której można powierzyć tajemnicę.
Trappola. A ja jestem osobą, której nic powierzyć nie można.
D. Marzio. Dlaczego?
Trappola. Bo mam tę wadę, że łatwo wszystko powtarzam.
D. Marzio. To źle, bardzo źle; jeżeli tak będziesz robił, stracisz wszelkie zaufanie...
Eugenjusz (gracz), wesoły i roześmiany: — Sługa, drodzy panowie moi.
Ridolfo. Jakto? Pan Eugenjusz tutaj?
Eugenjusz (śmiejąc się). Tak, to ja jestem.
D. Marzio. Wygrałeś?
Eugenjusz Tak jest, mój panie, tak jest, wygrałem.
D. Marzio. Ach, ach, co za cud!
Eugenjusz Wielkie rzeczy! Czyż nie mogę wygrać? Któż jestem? Czy bałwan?
Ridolfo. Panie Eugenjuszu, to jest zrządzenie losu, każące wyrzec się gry.
Eugenjusz Cicho! Wygrałem.
Ridolfo. A gdybyś pan przegrał?
Eugenjusz Dziś nie mogłem przegrać.
Ridolfo. Nie? Dlaczego?
Eugenjusz Przeczuwani, kiedy mam przegrać.
Ridolfo. Więc kiedy pan przeczuwasz, poco grasz?
Eugenjusz Bo trzeba, abym przegrał...
Treść: Król Koppe ma syna Tartaglię, melancholika; tylko śmiech może go uzdrowić. Zdrajca Leandro, czyhający na tron, w spółce ze zbrodniczą Klaryssą, chce królewiczowi zadać truciznę, dar wróżki Morgany, nieprzyjaciółki królewskiego domu, a to w postaci wierszy martelljańskich.[1] Uprzedza go jednak wróg Morgany, dobry czarodziej Celio, przysyłający zabawnego Truftaldina. Ten, po kilku daremnych próbach rozweselenia królewicza, przenosi go na widowisko karnawałowe. Truffaldino bije się z Morganą, ta, padając plackiem, rozśmiesza królewicza i tak przywraca mu zdrowie. Z zemsty rzuca nań czarodziejskie zaklęcie; w pochodzie masek znajdowały się trzy Pomarańcze.
«Klnę się czarnym Plutonem i lotnym Pindarem,
W trzech pomarańczach musisz zakochać się czarem» —
woła odchodząc, a królewicz, szalony z miłości, wybiera się na ich szukanie. Prosi króla o siedmiomilowe buty, a gdy ten go reflektuje, rzuca się nań z mieczem, jak w jednej komedji Chiariego: oto owoc modnego wychowania. Tartaglia i Trulfaldino podróżują w powietrzu: Djabeł ich niesie podmuchem, jak błędnych rycerzy Chiariego. Mimo smoki, duchy i strachy, zdobywają trzy pomarańcze, uwięzione w pałacu olbrzymki Kreonty; ona desperuje, jak bohaterki tragiczne, wreszcie pada, rażona piorunem.
- ↑ Poeta Martello (1665—1727) próbował nieszczęśliwie przystosować rytm aleksandrynu do poezji włoskiej. W zasadzie jest to możliwe, ale potrzebny jest ku temu genjusz Carducciego.