Strona:Maurycy Mann - Literatura włoska.djvu/52

Ta strona została przepisana.

Również w młodym wieku, i to w ciągu dwu dni, napisał Poliziano jedno z najlepszych dzieł i zarazem jeden z najciekawszych zabytków poezji włoskiej: «Favola di Orfeo» (1480). Rzecz przeznaczona na jakąś uroczystość dworską w Mantui, w pałacu kardynała Gonzagi, ma formę dramatyczną: monologi, dialog i chór. Temat z mitologji klasycznej: Eurydyka, zmarła wskutek ukąszenia węża, odeszła do Hadesu. Orfeusz idzie tam po ukochaną małżonkę i, wyprosiwszy ją u Plutona, zaraz traci na nowo wskutek złamania warunku, poczem sam ginie z rąk bachantek, które obraził narzekaniem na kobiety. Tę treść klasyczną oprawił Poliziano w ramy pobożnego widowiska (sacra rappresentazione), jakich wiele znał z popularnych przedstawień. Zamiast świętego męczennika, którym bywał zazwyczaj bohater widowiska, wprowadził umęczonego poetę z greckich podań. Ale w technice zachował nawet tradycyjny prolog; tylko, że wygłasza go nie anioł — jak nakazywał zwyczaj — ale poseł bogów, Merkury. Utwór, pisany wierszem o rozmaitych rozmiarach, posiada charakter wybitnie liryczny, przeto nie może uchodzić za dobry dramat. Jednakże z poetyckiego punktu widzenia ma wartość niepoślednią, jako połączenie monologów i pieśni lirycznych, pełnych serdecznego uczucia, żalu i melancholji; jest to piękna fantazja liryczna ze świata marzeń, podobnie jak «Stanze». Poliziano zostawał niewątpliwie pod wpływem poezji ludowej, przeznaczonej do śpiewu, i dlatego był jedynym we Włoszech humanistą, którego wiersze włoskie same niejako grają i brzmią jak muzyka. Pisał zresztą piosenki do tańca (canzoni a ballo), które są przedziwnem połączeniem wzorów ludowych z wysoką kulturą literacką.
Poezja ludowa, albo raczej poezja w guście ludowym, miała wówczas kilku zdolnych przedstawicieli. I dla niej Florencja wydaje się głównem ogniskiem. Przedewszystkiem golibroda florencki, zwany Burchiello, w rzeczywistości Domenico di Giovanni (1404—1449), pisywał sonety treści żartobliwej, zabawnie rymowane i często pozbawione sensu. Zdarzały mu się i sonety satyryczne, zręcznie wymierzone przeciw pewnym osobom; lecz zazwyczaj poprzestawał na kpinach i dążył tylko do rozbawienia niewybrednych słuchaczy. Miał wielu zwolenników i naśladowców. Z Wenecji pochodził inny poeta w rodzaju ludowym, Leonardo Giustiniani (1388—1446); humanista, biegły w języku greckim, z zamiłowania zwrócił się do wzorów ludowych, pisząc piosenki, do których sam muzykę układał. Tematy jego pieśni zwykle uczuciowe: zaloty i zawody miłosne, pochwały ukochanej kobiety, albo sceny zazdrości. Styl tych pieśni tak dalece odpowiadał upodobaniom szerokiego ogółu, że rozpowszechniły się szybko w znacznej części Italji i wielu naśladowców znalazły, a podobno dziś jeszcze śpiewane są przez lud z niewielkiemi zmianami.
Do ludu florenckiego zwracał się w kazaniach dominikanin Girolamo Savonarola (1452—1498) i dla ludu też pisał proste pieśni pobożne. Ten ostatni przedstawiciel średniowiecznego ducha większą rolę odegrał w dziejach Florencji, niż w literaturze. A jednak jego płomienne kazania, w których przepowiadał klęski i wzywał do pokuty, mają w sobie wiele z poezji biblijnych wizjonerów i proroków. Savonarola posługiwał się mową prostaków, nieuczoną a żywo działającą na wyobraźnię.
Praw ojczystego języka w literaturze, a nawet i w nauce, wymownie wówczas bronił wszechstronny uczony i architekt niepośledni, Leon Battista Alberti (1405?—1472), przez lat dziewięć działający we Florencji, choć najdłużej zamieszkały w Rzymie. Z jego inicjatywy urządzono w katedrze florenckiej publiczny