Strona:Maurycy Zych-Słowo o Bandosie.djvu/31

Ta strona została uwierzytelniona.




Młodości!
Wszystkiego dziedzicu!
O, pokolenie przyszłą wiosnę niosące!
Promień słoneczny po nocy, zza krawędzi mroku znowu wytryśnie.
Ciepły wiatr z południa powieje w trawy młode, we włosy i na lica dzieci wiejskich, po topielach dróg śpieszących do dalekich, biednych, zrzadka rozstawionych szkółek i ochron.
Rozkwitnie znowu wiśnia po sadach, w opłotkach brudnych wsi...
Zakuj się w żelazną zbroję woli, o młoda duszo! Niechaj twój umysł nie skażony naszymi błędami, zaryje się z uporem Hoene-Wrońskiego w „liczbę, metal, trupie ciało“.
Pokonaj wszystkie hasła, mamidła i etykiety, kołyskę twoją otaczające. Ustami tak miłosiernemi i tak niezbłaganemi, jak usta Sakya-Muni zaprzysięgnij sobie poznanie siebie, które jest głównym sposobem do niezbędnego czynu: do przezwyciężenia bezwładu duszy polskiej.
Bezprzykładna hańba naszego świata jest hańbą każdej jednostki. W twej zbiorowości musi się narodzić