Wszystko to w urok jeszcze większy przystraja nam Szopena.
Rzeczą krytyki muzycznej jest dopatrzyć się w utworach Szopena tego pogłębienia tonu, jakie spłynęło z pełnej realizacji jego życia — z bolesnej jego miłości.
Niedługo po tem pierwszem miłosnem sam na sam z Szopenem, 28 maja 1838, pani Sand pisze do swej przyjaciółki, pani Marliani. Surowy i mroczny Piffoël z „Dziennika poufnego“ przekształcił się odrazu w dzierlatkę:
„Droga moja, piękna, otrzymałam twoje dobre listy i pilno mi odpowiedzieć ci gruntownie, bo wiesz, że czas jest zmienny w porze miłości.
„Mówi się wiele w jednym tygodniu tak, nie, owszem, ale, i często mówi się z rana: stanowczo to nie do zniesienia, by rzec wieczorem: zaprawdę to szczęście najwyższe.
„Oczekuję tedy, by ci napisać naprawdę, że barometr mój wskazuje coś — jeżeli nie stałego, to przynajmniej pewnego na jakiś czas. Nie mam najmniejszego wyrzutu sobie do zrobienia, ale to nie racja, by być zadowoloną“.
Zdawałoby się, że przyczyną niezadowolenia pani Sand jest przyczepiony niepotrzebnie do jej życia obecnego p. Mallefille. Ale nie! Z nim jakoś da sobie radę. Jest gorsza alternatywa. Oto dowiedziała się (lub może tylko udaje, że nie wiedziała) o narzeczeństwie Szopena, i nie wie (to już prawdziwie), że jest ono zerwane. Pisze więc długi, bardzo długi i bar-
Strona:Miłość artysty- Szopen i pani Sand.djvu/048
Ta strona została uwierzytelniona.