Strona:Miłość artysty- Szopen i pani Sand.djvu/079

Ta strona została uwierzytelniona.

liani, przyjaciół mych poufniej u siebie, i oddawać się pracy w godzinie, w której mi wypadało usuwać się. Szopen cieszył się również, że miał piękny salon odosobniony, gdzie mógł pójść sobie komponować lub marzyć. Ale lubił on ludzi i korzystał tylko ze swej świątyni, by udzielać w niej lekcyj. W Nohant tylko tworzył i pisał. Maurycy miał swój apartament i swoją pracownię nade mną. Solange miała koło mnie piękny pokoik, w którym lubiła „robić damę“ z siebie wobec Augustyny w dni, kiedy przychodziła, i skąd przepędzała władnie brata swego i Oskara, utrzymując, że chłopcy mają złe maniery i pachną cygarami; co nie przeszkadzało jej w chwilę potem wspinać się po schodach do pracowni, by ich złościć tak, że spędzali czas na wypraszaniu siebie obraźliwem ze swych mieszkań i na powracaniu, by walić w drzwi odnowa.
(Dalej wspomnienia o wybitnych osobach, z któremi pani Sand bliżej żyła i które ją w tych czasach odwiedzały. A więc: Ludwik Blanc, Godfryd Cavaignac, Henri Martin i „najpiękniejszy genjusz kobiecy naszej epoki, złączony z sercem zacnem, Paulina Garcia, córka genjalnego artysty, siostra pani Malibran, żona przyjaciela mego, Ludwika Viardot, skromnego uczonego, człowieka ze smakiem artystycznym, a przedewszystkiem dobrego“. Dalej: Mickiewicz, którego autorka określa, jako „genjusza, równego Byronowi, duszę, sprowadzoną do zawrotów ekstazy przez zapał dla ojczyzny i świętość obyczajów“; Lablache „największy aktor komiczny i najdoskonalszy śpiewak naszej epoki“; Solive, uta-