Typ ten krańcowy artysty nie był zapewne stworzony, by długo żyć na tym świecie. Strawiało go ciągłe marzenie ideału, którego nie zwalczała żadna wyrozumiałość filozofji czy miłosierdzia na miarę tego świata. Nie chciał on nigdy wchodzić w układy z naturą ludzką. Nie przyjmował nic z rzeczywistości. W tem była jego wada i jego cnota, jego wielkość i jego nieszczęście. Nieubłagany dla najmniejszej plamy, entuzjazmował się ogromnie dla najmniejszego światła, i wyobraźnia jego wzniecona czyniła wszystkie nakłady, by widzieć w niem słońce.
Było tedy rzeczą zarazem słodką i okrutną być przedmiotem jego wyróżnienia, gdyż płacił on ci z lichwą za najmniejszy przebłysk jasny i zgnębiał cię swym chłodem wobec najdrobniejszego cienia.
Przypuszczano, że, w jednej z moich powieści, odmalowałam jego charakter z wielką ścisłością analizy. Omylono się, gdyż mniemano, że niektóre rysy jego charakteru poznaje się tam wyraźnie, i, idąc tą drogą, zbyt wygodną, by była pewną, sam Liszt, w Życiu Szopena, zbyt bujnem co do stylu, ale pełnem jednak bardzo dobrych uwag i pięknych stronic, zabłądził z dobrą wiarą.
Skreśliłam w Księciu Karolu charakter człowieka ustalonego w swej naturze, wyłącznego w swych uczuciach, wyłącznego w swych wymaganiach.
Takim nie był Szopen. Przyroda nie maluje, jak sztuka, chociażby ta się czyniła najbardziej realistyczną. Przyroda ma kaprysy, niekonsekwencje, nie rzeczy-
Strona:Miłość artysty- Szopen i pani Sand.djvu/087
Ta strona została uwierzytelniona.