pani Sand, brzmią szlachetnie słowa Szopena o niej, po rozstaniu się (w listach do rodziny):
„Nie żałuję, żem pomógł jej ośm lat znieść najdelikatniejszych w jej życiu, wtenczas, kiedy córka rosła, a syn się przy matce chował; nie żałuję wszystkiego, com zgryzł, ale żałuję, że córkę tę, dobrze pielęgnowaną roślinę, uchowaną od tylu wichrów, w ręku macierzyńskiem złamała przez nieroztropność i lekkość, która może uchodzić kobiecie 20-letniej, ale nie 40-letniej. Co było a nie jest, nie pisze się w rejestr. Pani Sand nie może mieć dla mnie, tylko dobre wspomnienie w duszy, jak się kiedyś obejrzy za sobą“.
I jeszcze — z listu 10 lutego 1848:
„Matka gra komedję, na wsi, w pokoju nupcjalnym córki, zapomina się, szołomi, jak może, i nie obudzi się, aż ją bardzo zaboli serce, które przywalone teraz głową. Ja mój krzyżyk zrobiłem. Niech ją Pan Bóg kocha, jeżeli nie może rozeznać prawdziwego przywiązania od pochlebstw. Zresztą, może mi się zdają inni pochlebcami, a może istotnie jej szczęście jest tam, gdzie ja go nie widzę“.
Lata tragiczne 1846 i 1847 przyniosły ostatnie utwory Szopena: Trzy mazurki, Barkarolę, Poloneza, Fantazję, Dwa nokturny — w 1846, i Trzy mazurki, Trzy walce i Sonatę na fortepian i wiolonczelę — w 1847; w porządku kolejnym op. 59 — 65 włącznie, kończące listę utworów, które wyszły za życia.
Po rozstaniu się z panią Sand nie tworzył już: nie miał już sił fizycznych na to.
Strona:Miłość artysty- Szopen i pani Sand.djvu/146
Ta strona została uwierzytelniona.