Strona:Michał Arct - O rycerzu Giewoncie.pdf/12

Ta strona została uwierzytelniona.

Giewont prowadzi oddział swój
Na koniu niby smoku.
Gdy trąbką sygnał da na bój,
Nie cofnie się ni kroku!

Przez gęste haszcze, dziki las,
Przez błota, trzęsawiska,
Przez łąki, gaje kwietnych kras
Ostrzami hufiec błyska.

Noc przeminęła, błysnął świt,
Dotarli do granicy.
Król spojrzał na kurhanu szczyt:
Tam Niemcy najezdnicy!



V.

Otto z wściekłością w sercu mknął
Z powrotem do cesarza,
Na Polan, na Giewonta klął
I zemstą im wygraża.

Przeciwko rycerzowi plan
Po głowie mu się pląta.
— Ha, w zamku skalnym wielkiś pan!
Lecz zmogę ja Giewonta!

W cesarski namiot chmurny wszedł,
A cesarz rad go wita,
— Żeś poszedł w Tatry dzikie, het
Nagroda ma obfita!

— Nie dla nagrody szedłem tam:
Nienawiść wiodła sroga!
Giewont odprawił mnie od bram,
Podejść nie mogłem wroga!