Strona:Michał Arct - O rycerzu Giewoncie.pdf/18

Ta strona została uwierzytelniona.

Przez leśny wąwóz ciemny człek,
Okrywszy się opończą,
Z pośpiechem dziwnym szybko biegł,
Choć krze mu nogi plączą.

Graf Otto nocą szedł przez las
W skalisty wąwóz dziki,
Mimo okropnej burzy czas
I wściekłe gromów ryki!

Graf Otto strasznie śpieszył się,
I mijał ciemne skały.
Zawistne ciernie, ostre krze
Za odzież go szarpały.

— Nie przejdziesz, śmiałku, przez nasz kraj,
Nie dojdziesz do władczyni,
Okup nam zaraz hojny daj,
Lub zginiesz w tej pustyni!

Otto nie zważa, kruszy cierń,
Co sięga mu do głowy,
Zagłębia się w nieznaną czerń,
Choć grozi wróg wciąż nowy!

Wreszcie gąszcz krzewów trochę zrzedł,
Zmieniając się w polanę;
Otto pośpiesznie na nią wszedł,
Choć wzgórze piargiem siane.

Wspina się w górę aż pod szczyt,
Gdzie chatka krucha stała,
Dojść musi, nim rozbłyśnie świt,
Lub go pochłonie skała!