Giewont chce powstać: siły brak!
Siwucha ciska nici,
Otto na dany wybiegł znak
I oczy zemstą syci.
— He, he, rycerzu! jakże to?
Poznajesz ty Ottona?
Odpłacę ci się za me zło,
Już stawka twa stracona!
Giewont się miota! Próżno! Nic!
Graf Otto podszedł blisko,
Śmiech z wykrzywionych tryska lic:
Patrzy na widowisko.
Miał Giewont wolną jedną dłoń
Ciężką, jak młot ze stali.
Choć ziemię tłucze jasna skroń,
Ręką w szydercę wali!
Raz zdołał sięgnąć, ale wróg
Nie strzymał strasznej siły,
Zwalił się do rycerza nóg,
Co już niemocne były!
Zawyła stara, wzmacnia pęt
I pędzi z nim przez pole.
— Próżno do wiedźmy czujesz wstręt,
Nie wstaniesz już, sokole!
Rzuciła nim w podnóże Tatr,
Zmieniła czarem w górę
I zawył nad nim halny wiatr
Piosenki swe ponure!