nie porozumiewał się ze wspólnikami, strwożono ją także i nie pozwalano jej mieć styczności z ’ ni.
W taki sposób Zofia przez kilka tygodni nic a nic nie słyszała o Adolfie, nie miała nikogo, z kimby o nim rozmawiać mogła. Kilka razy zaczynała o nim rozmowę z Jerzym i z wujem. Ale wuj ograniczył się do kilku ogólnych pochwał dla młodego człowieka, a od Jerzego dowiedziała się tylko, że się poznał z Adolfem w Paryżu, że wtedy Adolf poświęcał się malarstwu, a potem obrał sobie zawód techniczny.
Ta ostatnia wiadomość dużo jej dała do myślenia. Porzucił malarstwo, a obrał sobie zawód techniczny. Dlaczego? Człowiek taki rozsądny i szlachetny nie zrobił tego bez powodu. Porzucił sztukę dla rzeczywistości. Zofia usiłowała odpowiedzieć sobie na to pytanie. Rozmyślanie nad tem rozwijało nadzwyczajnie jej umysł, naprowadzało na wiele głębokich prawd, nasuwało jej wiele pytań innych, któremi w podziwienie i kłopot wprawiała otaczających.
I tak, jednego razu, gdy baron był zajęty zawieszaniem jakiegoś krajobrazu, który mu świeżo nadesłano z monachijskiej wystawy, Zofia przyszła do niego i, oparłszy się o poręcz krzesła, machinalnie przypatrywała się jego robocie. Myśl jej widocznie czem innem była zajęta. Po chwili zapytała poważnie barona:
Strona:Michał Bałucki-O kawał ziemi.djvu/129
Ta strona została przepisana.