w stwarzaniu takich postaci, niezadowolnionych z niczego, niewiedzących, czego chcą.
— Niezadowolnienie, tęsknota do ideału, toż właśnie jest cechą poezyi — rzekł Jerzy, stając w obronie. — Tylko człowiek ograniczony może się czuć zadowolnionym; wyższe duchy pali wieczne pragnienie doskonałości.
— To też tę doskonałość, a przynajmniej cień jej, trzeba było pokazać; poemat powinien był wmówić w ludzi, że doskonałość ta jest do urzeczywistnienia. To mojem zdaniem powinno być celem poety. Tymczasem nasi poeci wiecznie narzekają na niepodobieństwo urzeczywistnienia tego, co im po głowach chodzi, narzekają na świat, że zły, przewrotny, nic nie wart. To trochę za wiele — Świat nie jest tak potworny, trzeba tylko umieć patrzeć i szukać w nim stron pięknych i dobrych; trzeba żyć w pośród życia, a nasi poeci żyją za granicami jego, w jakiejś mglistej sferze, wymarzonej przez nich, lub ich poprzedników, w świecie rymowanym, papierowym.
— Wszak bohater „nieśmiertelnych“, właśnie wchodzi w sam wir życia, jemu zarzutu zrobić nie możesz, że nie żyje — odezwał się Jerzy.
— On nie żyje; dopiero chce żyć — odparł Adolf. — Ale nie wie, jak się wziąć do tego.
Wszystkiego próbuje, a nic mu nie smakuje.
— Ach, jakże się prozaicznie wyrażasz o poezji!
Strona:Michał Bałucki-O kawał ziemi.djvu/162
Ta strona została przepisana.