Strona:Michał Bałucki-O kawał ziemi.djvu/226

Ta strona została przepisana.

wyjechać na obszerniejsze pole. Jako ojciec, radbym cię tu zatrzymać; ale jako obywatel, muszę ci doradzać odjazd dla korzyści kraju i dla twojej korzyści. Musisz odjechać!..
Te dwa ostatnie słowa odbiły się smutném echem w piersiach Adolfa.
— Musisz odjechać... — powtarzał sobie, ale wcale dla innych powodów, niż te, o których mu ojciec wspominał.




XXI.

Światełko, co je Adolf widział w oknie przez szczeliny parkanu, pochodziło z pokoiku, w którym leżał chory Jakób. Leżał nieprzytomny, majacząc dziwne rzeczy. Córka lodem okładała mu głowę; jedna z zakonnic czuwała z nią razem z polecenia Zofii.
Salusia bowiem zaraz rano, skoro ojca jéj wniesiono z pola, gdzie był upadł, do ogródka, pobiegła do swéj opiekunki do pałacu, donieść jéj o uwolnieniu ojca i prosić ją o przytułek dla niego. Zofia, na wiadomość o uwolnieniu Jakóba, pochwyciła Salusią żywo za rękę i wpatrzyła się w nią wzrokiem rozpromienionym,jasnym.