specyalny lekarz do chorób kobiecych. Baron nieraz słyszał o nim. Postanowił widziéć się z nim koniecznie i zasięgnąć wiadomości, co do owego zdarzenia w pałacu w nocy z d. 26 na 27 Czerwca. Nie zwlekając tedy, zaraz nazajutrz wyjechał. Pytającéj go Zofii powiedział, że jedzie w interesie swego majątku do miasta i zabawi tam dui kilka.
Załatwił się jednak wcześniéj, niż sądził, i drugiego dnia wieczorem był już z powrotem. Ledwie wysiadł z powozu, zapytał zaraz o Zofią i niezwłocznie poszedł do jéj pokoju. Twarz jego była ożywiona, wesoła, oczy jasno świeciły, i z czułością spoglądały na siostrzenicę...
Ale Zofia zdawała się być jakoś niekontenta z przybycia barona; nagły przyjazd jego, zamiast ją ucieszyć, zmieszał trochę. A gdy się pytał o przyczynę, wymówiła się bólem głowy, rozdrażnieniem i sennością.
Barona dotknęło trochę to zimne przyjęcie; nie tego się spodziewał, kiedy przez całą drogę, wracając, myślał tylko o Zofii. Miał dziś ochotę posiedziéć z nią dłużéj, serdecznie pogawędzić i to o rzeczy, która ją powinna była obchodzić; ale widząc, jak jéj powieki co chwila opadały na oczy, nie chciał dłużéj męczyć jéj swoją obecnością i odłożył rozmowę z nią na drugi dzień. Pocałował tylko w czoło swą pieszczotkę i wyszedł do salonu.
Strona:Michał Bałucki-O kawał ziemi.djvu/287
Ta strona została przepisana.