Po odejściu ojca, Adolf zmienił suknie. Wyjmując ze zmokłego ubrania pugilares, dobył z nim razem bilet owego kolegi, z którym spotkał się na kolei, na którym ten wypisał mu swój adres. Adolf przeczytał adres i zmieszał się. Adres bowiem brzmiał: „Jerzy Dobromirski w Zalesiu“.
— W Zalesiu — pomyślał Adolf — miałoż-by to być właśnie tutaj, w dobrach barona?
Adolf przypomniał sobie, że Jerzy wspominał mu coś rzeczywiście o swoim teściu, baronie. To odkrycie zaniepokoiło go. Sąsiedztwo, z którego się tak cieszył wprzódy, teraz stawało się dla niego uciążliwém i przykrém. Bywać, jako przyjaciel, w domu, względem którego ojciec jego był tak źle usposobiony, przeciw któremu knuł zgubne plany — to nie zgadzało się z uczciwym sposobem myślenia Adolfa. A znowu z drugiéj strony, dziwnie mu się to wydawało, mieszkać tak blizko kolegi, z którym kilka lat serdecznie spędzili na ławach szkolnych i nie żyć z nim, nie odwiedzić go nawet. Wypadało przynajmniéj choć raz złożyć wizytę, wytłómaczyć Jerzemu trudność sytuacyi i niemożebność utrzymania dalszych stosunków. Adolf postanowił zrobić ten krok bez wiedzy ojca, nie będąc pewnym, czy stary zgodził-by się na to, aby on był w domu człowieka, którego ojciec nie cierpiał.
Robiąc to postanowienie, Adolf miał nadzieję,
Strona:Michał Bałucki-O kawał ziemi.djvu/34
Ta strona została przepisana.