— Abutilon zanieś pod oranżeryą, a tu postaw różę! — odezwał się donośny głos tuż pod drzwiami szklanemi, prowadzącemi z sali do ogrodu.
Adolf spojrzał w tę stronę.
— To mój teść nadchodzi — rzekł Jerzy, objaśniając go.
— Baron Liwocki?
— Tak. Zaraz mu cię przedstawię.
— Proszę cię, przedstawiając mnie, albo opuść całkiem nazwisko moje, lub je zmień — rzekł Adolf z pośpiechem, zniżonym głosem.
— Czemu? — spytał Jerzy zdziwiony.
— Późniéj ci to wytłómaczę.
Czasu nie było na bliższe objaśnienie, gdyż baron ukazał się we drzwiach.
Postać i charakter barona były mieszaniną dwóch natur. Dusza wykwintnego artystycznego smaku, zamknięta w otyłém ciele szlacheckiém, to może najwłaściwsze określenie barona, najlepszy klucz do odgadnienia różnych sprzeczności i dziwactw jego. Dumny i pomiatający ludźmi, umiał być uprzejmym i grzecznym, a nawet z pewnym respektem dla artystów i ludzi utalentowanych; fle-