łości budowy; podczas gdy systemat filozoficzny, budowany na wątłej podstawie myśli, kwalifikującej się lada chwila do szpitala waryatów, nie daje mi żadnej gwarancyi trwałości.
— Więc potępiasz te olbrzymie zapasy myśli ludzkich z zagadkami życia, które rozwiązać pragnie? Niczem są dla ciebie tytaniczne prace ducha, usiłujące zdobyć sobie niebo, wieczność, odgadnąć drogi przeznaczenia i dojść do źródła tego wszystkiego, co jest?
— Owszem; mam szacunek dla usiłowań, ale żal mi daremnej pracy, czasu. Ja, człowiek praktyczny, pytam przedewszystkiem o rezultat pracy.
A rezultaty tutaj, w porównaniu do czasu straconego, do sił zużytych, tak małe, że kiedy widzę dawne systemata filozoficzne, co, jak zużyte, stare maszyny, leżą gdzieś w kącie zapomniane, i pomyślę, że tysiące ludzi lata trawiło nad ich budowaniem mozolnem na to tylko, aby się przekonać, że na nich ludzkość nie dojedzie do mety — żal mi tych ludzi, żal ich pracy.
— A ja mam cześć dla tych ludzi, ho w usiłowaniach ich, aczkolwiek nieraz bezskutecznych, było coś bozkiego, nieśmiertelnego; podczas gdy wasza filozofia pełza po ziemi i ludzkość uważa za maszynę. Przyznaj, że to rzemieślnicza, warsztatowa filozofia.
— Przyznaję. Ale jeżeli naszę filozofią przy-
Strona:Michał Bałucki-O kawał ziemi.djvu/73
Ta strona została przepisana.