Strona:Michał Bałucki-O kawał ziemi.djvu/85

Ta strona została przepisana.

— Więc czekamy cię. Ja incognito twoje zachowam do czasu w sekrecie.
— Do widzenia więc — rzekł Adolf i pojechał.
Wracając do domu, myślał o pięknéj protektorce demokratycznych bohaterów. Kto wié, czy chęć zobaczenia jéj nie więcéj namawiała go do powtórzenia wizyty u barona, niż słowa Jerzego i jego obietnice.




VIII.

Na zachodniéj stronie fabryk Schmidta, w parkanie, okolającym posiadłość barona, była furtka, zasłonięta zaroślami. Adolf, objeżdżając nieraz fabryki, zauważył, że po-za te zarośla wchodziły nieraz drobne dzieci robotników, nadzwyczaj schludnie ubrane, z obrazkami lub książkami w ręku. Dzieci szły zwykle z dorosłą dziewczyną. Była to ocalona przez niego z pożaru, Salusia. Głębokim ukłonem oddawała zawsze cześć swemu wybawcy, gdy go mijała. Adolf ani domyślał się powodu; nie zapamiętał bowiem wcale rysów ocalonéj dziewczyny, a nikt nie zwrócił na to jego uwagi. Dziwiły go jednak częste wycieczki téj dziewczyny z gromadką dzieci w stronę zarośli. Dziwiło go tém więcéj, że dzieci, wszedłszy w zarośla, ginęły