Strona:Michał Bałucki-O kawał ziemi.djvu/87

Ta strona została przepisana.

— А to ta panna z Zalesia robi sobie takie zabawki.
— Siostrzenica barona? — — spytał Adolf, więcej na domysł.
— Podobno... Sprowadziła dwie Felicyanki i komedye wyprawiają z dziećmi...
— Ja tego, przyznam ci się, ojcze, wcale za komedyą nie uważam. Widziałem, jak starannie te zakonnice zajmują się dziećmi, które w domu pewnie bez dozoru-by zostawały, i byłem zbudowany ich troskliwością i opieką. Więc to panna Zofia założyła tę ochronkę?... Nie myślałem, że to rozpieszczone dziecko umie się tak poważnemi rzeczami zajmować...
— Bawi ją to i dlatego się zajmuje. Ci panowie z nudów wymyślają różne zabawki, które nazywają dobremi uczynkami.
— Było-by to wistocie dobrym uczynkiem dla naszych robotników, gdyby wszystkie ich dzieci mogły korzystać z dobrych chęci baronówny...
— Nigdy nie zechcą, bo Felicyanki chcą gwałtem protestanckie dzieci chrzcić na swoję katolicką wiarę. Widzisz więc, że nie bez powodu baronówna jest tak łaskawą. Chce się zabawić w apostołkę i gwałtem nawracać dziatwę, żeby potem z Rzymu sobie jaki odpust lub relikwie wyprosić.
Adolf nie odezwał się więcej; wiedział, jak w kwestyi religii, wolności sumienia, ojciec jego