Strona:Michał Bałucki-Za winy niepopełnione.djvu/118

Ta strona została uwierzytelniona.

i miała mu za bardzo wiele dziękować dzisiaj; słowa jego dodały jéj tyle otuchy i wiary w szczęście!
Wstała więc, odgarnęła włosy z czoła na ramię, wdziała niebieski pantofelek, który podczas snu spadł jéj z nóżki, i poszła do pokoju, w którym zwykle ojciec mieszkał, ile razy przybył ją odwiedzić. W pokoju tym jednak nie zastała nikogo; łóżko nawet było nierozebrane. Na stoliku paliła się świeca, a obok niéj leżała fajka niedopalona. Była pewną, że ojciec poszedł do Sury, ale i tam go nie zastała, ani Sury. W pokoju było ciemno i łóżko Sury stało nietknięte. Teraz już nie mogła nic innego przypuścić, tylko, że poszli do ogrodu. Noc była ciepła, pogodna. Amelka tam chciała iść, odszukać ich; ale, przechodząc przez sień, spostrzegła światło przez uchylone drzwi od piwnicy. Zajrzała tam z ciekawością i usłyszała głos Sury, która stała w głębi piwnicy pod ścianą, trzymając lampę nad ogromną skrzynią, okutą żelazem; ojciec zaś jéj pochylał się co chwila do wnętrza skrzyni, wyjmował z niéj jakieś szkatułki, to znowu jakieś jedwabne materye, rozwijał je, oglądał, oczyszczał z kurzu, i znowu, starannie owinąwszy, chował napowrót do skrzyni. Ciekawość Anielki była niesłychanie zaostrzona tym widokiem. Nie była nigdy w téj piwnicy, nie wiedziała nic o téj skrzyni, kiedy ją tu wniesiono. Gdy tu przyjechały na mieszkanie, wszystkie sprzęty i rzeczy ich przywieziono na jednéj furze. Takiéj