aby nie zrażać żydówki, któréj nawrócenie położyła sobie za zadanie i zasługę przed Panem Bogiem, nie sprzeciwiała się jéj. Chciała ją traktować, jak obłąkanego, któremu się potakuje, aby go nie drażnić. Miała zupełną nadzieję, że, skoro łaska Bozka dostatecznie oświeci tę duszę, sama wyrzeknie się swoich błędów. Wchodząc więc w myśl żydówki, przyznała jéj, że w istocie religia nie potępia takiéj miłości i że wybrane dusze cieszyć się nią będą wiecznie. Sposób ten skutkował, bo żydówka znowu podała chętne ucho jéj naukom. Szło jéj głównie o rozwiązanie téj wątpliwości, jak Bóg pogodzi miłość dwóch kobiet do jednego mężczyzny z ich szczęśliwością. Panna Zenobia i tu, dla dobra wiary, zdobyła się na kłamstwo, i rzekła:
— To już rozstrzygać będzie większa miłość. Ta będzie szczęśliwszą, która więcéj kochać będzie.
— O! to ja będę szczęśliwszą — zawołała z rozjaśnioném spojrzeniem i siłą w głosie. — Poddam się najcięższym próbom, aby Bóg przekonał się, jak go kocham.
— Przedewszystkiem jednak potrzeba chrztu — odezwała się znowu Zenobia, nakręcając rozmowę na właściwe drogi.
— Więc czegoż potrzeba, aby być ochrzczoną?
Panna Zenobia zaczęła jéj wyliczać na palcach wszystkie wymagania i przepisy katechizmowe. Amelii wydawały się one nudne i oschłe, ale słuchała
Strona:Michał Bałucki-Za winy niepopełnione.djvu/173
Ta strona została uwierzytelniona.