maczenia tego zagadkowego wypadku. Policya była niezmiernie zaaferowana tą kradzieżą, tak ze względu na wartość skradzionych rzeczy, jak i osobę pokrzywdzonego, który był znaną figurą w finansowym świecie.
— Czy panu niewiadomo — spytał urzędnik sądowy — czy, oprócz pańskich rzeczy, nie skradziono jeszcze komu?
— Nie wiem o tém — odrzekł bankier.
— Razem z nami — dodał Leon — jechał jakiś Węgier.
— I miał kufer znacznéj objętości — objaśniał Jan — widziałem właśnie, jak go wynoszono z kolei.
— Czy nie wiedzą panowie, gdzie stanął?
— Nie wiemy. Prawdopodobnie pojechał daléj.
— I jeżeli mu także co skradziono, to nie spostrzeże się zapewne, aż w domu.
— Panowie nie wiedzą nazwiska tego Węgra? — spytał znowu urzędnik.
— Nie wiemy.
— Pan Adolf wié — odezwała się żywo Julia i nagle urwała, spojrzawszy na Jana. Niechcący zdradziła się przed nim, że Adolf z nimi jechał, a nie chciała, aby on wiedział o tém.
— Cóż to za pan Adolf?
— Nasz znajomy — rzekł bankier poważnie — będzie można do niego napisać o adres tego Węgra, jeżeli panom to potrzebne.
Strona:Michał Bałucki-Za winy niepopełnione.djvu/213
Ta strona została uwierzytelniona.