Strona:Michał Bałucki-Za winy niepopełnione.djvu/225

Ta strona została uwierzytelniona.

— Trzeba jednak wiedziéć, od kogo twój ojciec je kupił; po tym śladzie dojdziemy do złoczyńcy. Czy ojciec nie mówił ci, gdzie to kupował?
— Nie pytałam się go o to. Ale on będzie tu znowu za parę tygodni, to się dowiemy. Tymczasem idź, zanieś to, niech policya śledzi. Mój ojciec pewnie gdzie w okolicy jest na jakim jarmarku, oni to będą wiedzieli, zawołają go i powié im, gdzie szukać złodzieja.
Jan uznałto za bardzo słuszne, zabrał tedy kolczyki i naszyjnik i poszedł z tém do policyi, gdzie zdał sprawę, w jaki sposób przyszedł do tych przedmiotów, i podał nazwisko ojca Amelii. Kiedy wrócił do domu, zastał tam Amelią. Leszczycowie wiedzieli już od niéj o wszystkiém i ucieszeni byli, że trafiono nareszcie na ślad zbrodni, jak również, że Nadermanowie będą mogli przyjść napowrót do posiadania swojéj własności.
— Tylko niech tu nie przychodzą więcéj — mówiła na-pół żartem Amelia — i niech mi nie zabierają mojéj własności.
Jan przytulił ją do siebie i pocałował w czoło; równocześnie uczuł, że usta Amelii dotknęły jego ręki. Usunął ją prędko i rzekł z wyrzutem prawie:
— Dziecko, co robisz?
— Znak, że to moja własność — rzekła. Usta jéj się śmiały, a w oczach łzy miała. Była w dziwném jakiémś usposobieniu tego wieczora, wesoła aż do