Strona:Michał Bałucki-Za winy niepopełnione.djvu/265

Ta strona została uwierzytelniona.

dnia nagle gdzieś wyjechał. Julią trochę zaniepokoił ten wyjazd: nie dlatego, iżby się obawiała, że Adolf gotów pójść za jéj żartobliwą radą, znała go bowiem dobrze pod tym względem i była przekonaną, że nie był-by zdolny zrobić sobie najmniejszéj przykrości, cóż dopiéro odebrać życie; ale gniewało ją to, że tak łatwo pozwolił sobie wyperswadować tę gwałtowną miłość. Spodziewała się, że będzie się starał zmiękczyć jéj serce prośbami, westchnieniami, łzami, że będzie jak cień chodził za nią, żebrząc choć odrobinę wzajemności; była już prawie przygotowaną na to, że będzie przez niego umęczoną, nudzoną; a jednak wolała-by była to, niż, że odjechał tak nagle? Osoby takie, jak ona, lubią za rydwanem swoim wlec niewolników, schlebia to ich próżności. To téż Julią zirytowało, że Adolf tak prędko urwał się od tego rydwanu i uciekł.
Musiało ją to obejść trochę, kiedy aż Leona posłała dowiedziéć się w domu, gdzie mieszkał Adolf, co spowodowało jego tak nagły wyjazd. Leon przyniósł jéj wiadomość, że Adolf dostał podobno jakiś list i zapewne w skutek tego wyjechał.
— Może stryj jego umarł, albo zachorował — rzekła Julia, uspokojona już nieco tém wyjaśnieniem.
— Wątpię, bo mówiono mi, że, wyjeżdżając, miał bardzo wesołą minę. Gdyby stryj jego był bogaty, to-by można było łatwo sobie wytłómaczyć tę