Strona:Michał Bałucki-Za winy niepopełnione.djvu/275

Ta strona została uwierzytelniona.

tego wszystkiego, uczuł coś, jakby zazdrość, jakby żal, a przytém i draśnięta miłość własna cierpiała. Nie mógł znieść spokojnie tego, że nie on porzucił, ale jego porzucono, i to w tak upakarzający sposób. Nie mógł tak łatwo dać za wygraną, i postanowił koniecznie widziéć się z Julią.
Wyszedł więc drugiego dnia rano, o téj godzinie, w któréj zwykle pijała wody. Ale nie było jéj przy źródle. Nie zjawiła się również w restauracyi. Rozdrażniony i niespokojny, przesiedział tam parę godzin, przerzucając machinalnie gazety i patrząc niecierpliwie co chwila na zegarek. Kiedy dochodziła już dwunasta, wstał i poszedł do mieszkania Nadermanów... i znowu go nie przyjęto. Zniósł to spokojniéj, niż wczoraj, nie dlatego, żeby się przyzwyczaił do znoszenia takiego lekceważenia, jeno, że dzisiaj mógł tłómaczyć odmowę Julii tém, że zajęta jest przygotowaniami do balu. Wszystkie bowiem panie, które miały w nim brać udział, siedziały od rana pozamykane w domach, jak w haremach, nie wpuszczając mężczyzn zupełnie. Niektóre jeszcze przed obiadem rozpoczynały trefienie głów swoich, bo wszystkiego dwóch fryzyerów było na całe zdrojowiska, każda więc spieszyła się, jak można było. Jan, pocieszając się tém tłómaczeniem, postanowił czekać cierpliwie do balu. Nadarzała mu się tam dobra sposobność rozmówienia się z Julią, bo tań-