Strona:Michał Bałucki-Za winy niepopełnione.djvu/283

Ta strona została uwierzytelniona.

kąd prawdy dowiedziéć się nie mogli, gdyż Adolf zaraz po tym wypadku zniknął z sali, i Nadermanowie, nie bawiąc długo, wynieśli się. Jeden więc tylko Jan mógł im całą tę rzecz wyjaśnić. Nie przyszli do niego jedynie dla zaspokojenia ciekawości, ale i przez życzliwość. Sądzili, że może mu będą potrzebni.
Jan podziękował im serdecznie za okazaną przychylność i opowiedział im to, co sam wiedział w téj sprawie, a w końcu wyraził zdziwienie swoje, że Adolf dotąd swoich sekundantów nie przysłał.
— No, to już więcéj jego, niż pana obchodzić powinno — odezwał się aptekarz.
— To prawda — dodał Leon — ty jesteś pokryty.
— A właściwie to Adolf był pokryty — mówił daléj aptekarz z drwiącym uśmiechem — musiałeś go pan porządnie pokryć, bo ja aż w drugim końcu sali słyszałem.
— Nieborak pewnie leczy się zimnemi okładami, bo byłem dziś rano u niego i zastałem drzwi zamknięte.
— W każdym razie ta rzecz tak zostać nie może — odezwał cię poważnie Jan. — Jeżeli on nie ma zamiaru wyzwać mnie, to ja go wyzwać muszę.
— A to ciekawym dlaczego? Czy ci mało jeszcze, żeś go tak przy wszystkich utraktował? A, przyznam ci się, jesteś nienasycony.
— To jeszcze nie jest żadną satysfakcyą dla