stało się, że stary Leszczyc utracił posadę w klasztorze i coprędzéj wynosić mu się ztamtąd kazano, by nie bezcześcił obecnością swoją czystych murów poświęcanych.
Ponieważ na prędce nie można było znaléźć w mieście innego schronienia, więc prześladowana rodzina schroniła się tymczasowo do domku za klasztorem, który niegdyś zajmowała żydówka, a który od czasu uwięzienia jéj stał pustką. Można się domyślić, jak przykrém i upokarzającém było dla rodziny Leszczyców wprowadzenie się do domu, osławionego, jako kryjówka złodziejska, wobec opinii, jakiéj teraz w mieście używali; było to niejako przyznaniem się do wspólnictwa z poprzednimi mieszkańcami. Dla Jana pobyt w tym domu był tém boleśniejszym, że go tu prześladowały wspomnienia Amelii i mimowoli nasuwały się porównania położenia ich obojga. Przypominał sobie, z jaką wyniosłą dumą odwrócił się od niéj w chwili, gdy się dowiedział, że jest córką złodzieja, a teraz, jakby na ukaranie go za tę dumę, los porównał go z nią, przynajmniéj w oczach świata. Ta wspólność położenia, zamiast zbliżyć serce jego ku Amelii, napawała go raczéj wstrętem i uczuciem podobném, jakie ma człowiek ułomny, gdy zobaczy w sąsiedztwie swojém drugiego garbuska. Ta wspólność nie zbliża ich, ale rozdziela, bo on w tym drugim nienawidzi własną ułomność i wstydzi się jéj. Może gdyby
Strona:Michał Bałucki-Za winy niepopełnione.djvu/350
Ta strona została uwierzytelniona.