pomocy. Za taką radę dostał klapsa od panny Zenobii i nazwę heretyka.
Otóż, gdyby nie ten heretyk, Leszczycowie, pozbawieni teraz całkiem utrzymania, byli-by cierpieli wielką nędzę. On dawał za darmo lekarstwa, on płacił lekarza, on wspierał ich pieniędzmi, i to w sposób tak nieupakarzający i delikatny, o jaki trudnoby go było nawet posądzić przy jego pozornéj szorstkości. A mianowicie: wyszukał dla Leszczyca, który teraz był bez zajęcia, robotę bardzo korzystną: tłómaczenie jego podróży po Kaukazie na język niemiecki, i dawał mu za to zapłatę, która prawie wyrównywała pensyi, jaką pobierał w klasztorze; to znowu namówił go do kupienia jakiegoś losu, za który wygraną przyniósł mu po kilku tygodniach w kwocie kilkudziesięciu reńskich. Doktora płacił w sekrecie, a przed Leszczycami chwalił jego bezinteresowność. I nie ograniczał się tylko materyalną pomocą, ale pocieszał starych, zrozpaczonych chorobą syna, i dodawał im odwagi. Rozumié się, robił to po swojemu, nie używał miodowych słów, stereotypowych frazesów o miłosierdziu Bożém; ale wyśmiewał ich obawy, nieraz i ofuknął starych za to, i beształ ich, że syna uważają za takie chucherko, które lada choroba zmieść może ze świata. Mówił to może wbrew prawdzie, bo doktor pod sekretem zwierzył mu się, że choroba jest tak skomplikowaną, iż wątpi, aby chory mógł z niéj wyjść;
Strona:Michał Bałucki-Za winy niepopełnione.djvu/357
Ta strona została uwierzytelniona.