Aniołkiem“. Mieszkałem potém przy ulicy Szpitalnéj „pod Panem Jezusem“, a pobierałem nauki naprzód u św. Barbary, a potém u św. Auny. Mimo téj opieki Aniołów i Swiętych, zrobiło się ze mnie prawdziwe djablątko, jak to się zaraz pokaże.
W szkołach uczyłem się miernie i późniejsza moja karyera literacka była dla moich pierwszych profesorów prawdziwą niespodzianką; nie przypuszczali oni bowiem, aby produkta takiéj ograniczonéj głowy mogły być warte czytania, a cóż dopiero drukowania.
Szczególniéj do języków, tak starożytnych jak i nowożytnych, nie miałem żadnych zdolności, co, jak utrzymują łaskawi krytycy, nadało pismom moim na wskroś swojski charakter. Z arytmetyki skorzystałem o tyle, że w skromnych dochodach moich unikałem starannie owego: nie mogę, — pożyczam sobie; wolałem nie pożyczać, a obywać się suchym kawałkiem chleba, i dla tego miałem opinią porządnego, a nawet zamożnego między kolegami.
W roku 1857, gdy byłem w klasie 8, profesor języka polskiego, Trzaskowski zadał nam temat do opracowania p. t.: „Myśli jesienne.“
Strona:Michał Bałucki. Szkic literacki.djvu/08
Ta strona została uwierzytelniona.