Strona:Michał Bałucki. Szkic literacki.djvu/10

Ta strona została uwierzytelniona.

sposobności kawałeczek Włoch, a mianowicie Wenecyą, Tryjest, Weronę. — Największą korzyścią z téj wycieczki do Włoch był wiersz, który mi z téj okazyi Józef Szujski na wyjezdnem napisał, a który chowam jako cenną pamiątkę. Miałem już wtedy między kolegami sławę obiecującego talentu, a było nas takich kilkunastu, którzyśmy chodzili ze Słowackim w kieszeni, z głową rozczochraną, pełną burzliwych myśli, i z fantastycznie wiązanemi krawatami.
Schodziliśmy się w rzeźbiarskiéj pracowni Filippiego, urządzonéj ze starego refektarza OO. Franciszkanów. Obok skromnych i nieśmiałych kochanków muz zasiadali tam tacy potentaci pióra i pędzla, jak Matejko, Grotger, Szujski, Tadeusz Wojciechowski, Kubala, (wtedy jeszcze kryjący się jak fiołek w trawie ze swoją wiedzą i poezyą), Żeleński i inni. Wielcy i mali, starsi i młodsi, bez różnicy, przyjaźnie sobie dłonie uścisnęli i poufne prowadzili rozmowy. Obok Łuszczkiewicza, już wtedy profesora siadali — niedawno jego uczniowie jeszcze — jak: Gadomski, Cynk, Gryglewski; — obok drukowanego już Szujskiego młodziutki Chłędowski, Bełcikowski, Turski, Lubowski i inni. Zajmujące były te zebrania;