Strona:Michał Bałucki. Szkic literacki.djvu/18

Ta strona została uwierzytelniona.

Jest to echo włoskiego libertynizmu, zaklęte z Garybaldego czasów. Niekiedy zwraca się wręcz przeciw katolicyzmowi (Młodzi i starzy), pragnąc w jego miejsce „czystego Chrystyanizmu,“(!) niekiedy nawet możnaby mniemać, że i tego mu za wiele, że mu sam deizm wystarczy (Siostrzenica księdza proboszcza), skoro księdzu każe wygłaszać teorye, zmierzające wprost do obalenia religii objawionéj. Dziwna rzecz, Bałucki sam sobie się sprzeciwia. Co mu się w jedném miejscu podobało głosić za prawdę, w inném miejscu obala.
Powiedziećby można, że jest niekatolickim w teoryi, katolickim w praktyce — boć przeważna część jego bohaterów modli się nie tylko do Boga Ojca, ale do Chrystusa Pana, do N. Maryi Panny — i sam autor modlić im się tak każe po katolicku, a radośnie patrzy na te modlitwy, chociaż zapędził się przed chwilą w jakiś odmęt niewiary, chociaż podnosił bunt przeciw Kościołowi. Jest to raczej podniesienie ręki, niż uderzenie, raczéj zamach, niż wymierzenie ciosu. Podobny on w tém do wielu, co to pokłócą się z plebanem, ale modlą się do Boga. Dodać trzeba, że tu autor nie rozumuje filozofią, nie rzuca się ex cathedra na dogmaty, jeno każe niektórym swoim bo-