Strona:Michał Bałucki. Szkic literacki.djvu/33

Ta strona została uwierzytelniona.

dla niego i nie myśli o tém, że ją bądź co bądź shańbi, czyniąc synową złodzieja najnikczemniejszego rodzaju. Jużby to przecież miłość dla panny Zatorskiéj powinna była skłonić Leona do tego, by ojca dźwignął z upodlenia. Leon byłby to pewnie uczynił, a gdyby mu się nie udało, jako człowiek honorowy, byłby wyznał kim jest jego ojciec, by nie narażać ukochanéj na to, co ją wreszcie i spotkało. Ale autor nie pozwolił Leonowi zająć się ojcem, bo mu szło o to, by nawet syn kryminalisty, opoja zezwierzęconego, miał prawo do ręki najszlachetniejszéj dziewicy, jeżeli sam własną osobą na to zasługuje.
Nie zawsze i nie wszędzie popada Bałucki w rozbrat z samym sobą, nie stale sprzeniewierza się wymogom artystycznym. W powieściach o wielkim zakroju staje na koturnach, pozuje czasem na trybuna, w nowelkach (z niektóremi wyjątkami) jest artystą znamienitym. Jeżeli w dużéj powieści spotkamy niekiedy karykaturę, zamiast bohatera, potworność sytuacyi, to w nowelkach wszędzie prawie: wdzięk, prostota, prawda, powiew poetyczny i dar obserwacyi niezwykły. Pomysły niekiedy wyborne, a prawie zawsze głębokie, moralne, owiane tym